Od czasu ich rozstania ludzie mówili jaka stała się wredna, pyskata i opryskliwa. Spływało to po niej. Rzucała wtedy wulgaryzm i szła dalej z fajką w ustach. Zabolało dopiero gdy kumple powiedzieli, że jest nieznośna. Pobiegła wtedy na ten ich mostek i z głuchym płaczem rzuciła się na ziemię. Instynktownie wybrała jego numer, powiedziała do słuchawki "ratuj". Przybiegł zdyszany po pięciu minutach. Zaniósł ją na ławkę. Cała zapłakana powiedziała:" miałeś rację nie radzę sobie". On odpowiedział:"Nie to Ty miałaś rację, tęskniłem".
|