i czy to bardzo źle życzę komuś śmierci, jeśli przez tą osobę odchodzą marzenia. Widzę jak ludzie z nią przebywający od nadmiaru złości popadają w depresję. Sięgając pamięcią parę lat wstecz widzę uśmiechnięte twarze dziadków, bez niepokoju bólu i żalu. Widzę ich śmiejących się, Ale zaraz w kącikach pojawiają im się łzy a w odbiciu źrenic widzę jego twarz. Ich dziecko które stacza się na dno, a co gorsza ciągnie na to dno całą rodzinę. Zmartwienia problemy jakie mają przez niego - ciągłe kłótnie. To o to chodzi, dlatego go nienawidzę. Najgorsze w tym wszystkim jest jednak to że oni nie próbują walczyć, a może już nie umieją. Karzą mi się poddać, bez walki. Ale ja nie mogę, nie mogę niereagować, może jestem zbyt głupia żeby zrozumieć że nic z tym nie zdołam zrobić. Że moje krzyki, awantury ciągłe wyzywanie go nie pomogą a jedynie zaszkodzą mi bo jest nieobliczalny.
|