Myślałam, że jak wyjdę z przyjaciółmi, to chociaż trochę się rozerwę i zapomnę jakoś o tym wszystkim co się wokół dzieje. Lecz niepotrzebnie się łudziłam. Gdy tylko przekroczyłam próg swojego pokoju, usiadłam na krześle, włączyłam komputer i tak ot sobie łzy napłynęły mi do oczu. Mianowicie, teraz cicho sobie szlocham siedząc na łóżku okryta kołdrą, uważnie nasłuchując czy aby na pewno rodzice tego nie słyszą. Nie mogą przecież wiedzieć, że ja, przez jakiegoś palanta płaczę. Ale mijając się z prawdą, właśnie przez niego nie mam humoru. Cóż począć. Obym tylko nie cierpiała jeszcze bardziej, bo kolejnych blizn nie zniosę na sercu.
|