W końcu nie wytrzymuje dochodzę do momentu, w którym wszystko we mnie pęka . Przypominam sobie jak po wspólnym letnim spacerze przyszliśmy tu na te kamienie usiadł wziął mnie na kolana .Siedzieliśmy tak wpatrzeni w siebie trzymając się za ręce, całując się . Pamiętam to jak dziś , planowaliśmy wspólną przyszłość to jakie imiona nadamy naszym dzieciom ,że odkupimy tutaj jakąś działkę zamieszkamy tutaj.. Zerwał jakąś gałązkę i zaczął mi pisać jakieś rzeczy na nodze, siedziałam wtedy zamyślona. Lecz byłam cholernie szczęśliwa . A teraz? Siadam na tych ośnieżonych kamieniach sama zmarznięta. Płaczę , już tutaj nie powstrzymuję łez nie ma nikogo dookoła ,więc mogę sobie na to pozwolić .Cierpiąc zawsze tutaj przychodzę na te kamienie to taki mój azyl żeby cierpieć nie ważne jaka jest pogoda . Tutaj lubię siedzieć nawet w deszczu , w mrozie , w słońcu , kocham tutaj myśleć , wspominać , płakać .. /lokoko cz. 2
|