Stała na przeciwko niego, z lekkim uśmiechem przygryzała dolną wargę, miała na niego ochotę. Pragnęła wtopić się w jego usta, gdyby nie fakt, że widzi ich dużo osób, rzuciłaby się na niego. On, przystojny, zauważył ją i podszedł, przedstawili się sobie i nic. Uśmiechy nie schodziły im z twarzy. Nagle on jednym słowem spełnił ich marzenie ' kręcisz mnie koocie' - namiętny pocałunek, przerwa na oddech, spojrzenie w oczy, długo nie trzeba było czekać, mieli to samo na myśli. Podniecenie ich ciał rosło, znikli.
|