a ponownie wypowiedziane "przepraszam" nie miało już żadnego sensu. Każde objęcie, i słowa, że od dziś się zmieni, stały się czymś w rodzaju strzały, która przebijała środek serca i wstrzykiwała w nie truciznę w postaci kłamstwa. To spojrzenie, które kiedyś miało w sobie tak mnóstwo uczucia, dziś ukazywało tylko fałsz i złudną nadzieję. Nie było mowy o zmianie, nie było szansy na inne, lepsze życie. Nie było możliwości, by stał się tym człowiekiem, w którym kiedyś się zakochałam. Tamten "On" umarł. Umarł z dniem w którym pierwszy raz wypowiedział w moją stronę słowo "przepraszam".
|