wracałam nad ranem od koleżanki, która urządzała domówkę. idąc krzywo na nogach, zatrzymałam się i usiadłam na ławce. wzięłam telefon do ręki, wykręciłam tak dobrze mi znany numer mimo, że już dawno go usunęłam, znam go na pamięć. nawet sobie nie wyobrażasz ile razy miałam ochotę to zrobić, kiedy byłam trzeźwa. nacisnęłam zieloną słuchawkę, przyłożyłam telefon do ucha i czekałam. po kilku sygnałach włączyła się poczta głosowa, rozłączyłam się. łzy napłynęły mi do oczu, może to i dobrze. nie mam pojęcia o czym mielibyśmy sobie do powiedzenia.
|