Są tutaj. To przez nich wbijam paznokcie w skórę. Niezaradna, mała, zagubiona. Strachliwa. Przelękniona. Do snu mi śpiewają pieśni martwych. I dłonie się trzęsą, jakoby cialo w agonii. Twoje dłonie dotykają mnie, ale dlaczego wciąż nie ma Cię przy mnie? Nie usypiasz ze mną. Nie ma Cię gdy chwytają mnie za nadgarstki, nie ma Cię gdy pochłania mnie ciemność. Skaczą sobie do gardeł. Każdy chce rozszarpać mnie na strzępy. Nie potrafię uciekać, lęk mnie paraliżuje. Tak bardzo chcę Twoich delikatnych pocałunków, chcę Cię ciągle mieć przy sobie. Nie chcę byś zniknął gdzieś po drodze. Chcę byś mnie uratował. Jesteś mą ostatnią nadzieją, lecz zguba czeka na mnie na prawie każdym kroku. A jestem zatracona w lęku który pokrywa mnie krwawymi bliznami. Niech ta krew nie cieknie. Niech nie cieknie tak szybko.
|