Nienawidzę egoistów. Nienawidzę bezdusznych skurwysynów. Nienawidzę udawania. Nienawidzę kurestwa. Nienawidzę, gdy ktoś daje nadzieję, a po chwili jednym słowem, gestem, swoim czynem ją odbiera. Nienawidzę samotności. Nienawidzę mojej pierdolonej wrażliwości, która mnie gubi. Nienawidzę tego, że tak szybko potrafię się do kogoś przywiązać. Nienawidzę, że moje marzenia niszczy skurwiała codzienność i lęk przed porażką. Nienawidzę, że każdego dnia tak naprawdę jestem sama. Nienawidzę tego bólu, gdy nie potrafię komuś pomóc. Nienawidzę, gdy mój idealnie zaplanowany dzień, nagle się pieprzy. Nienawidzę, gdy moje plany nie wychodzą. Nienawidzę, gdy nagle dostaję wiadomość, której bym się nigdy nie spodziewała. Nienawidzę tego, że czasami czas ucieka mi przez palce, i nie mogę go zatrzymać. Nienawidzę smutku w oczach tych, których kocham. Nienawidzę bezsilności, która mnie pochłania każdego wieczoru. Nienawidzę wspomnień, bo one mnie zabijają. Wspomniałam już, że nienawidzę siebie samej?
|