Mówi się, że nie ma ideałów. Może i racja, też kiedyś nie wierzyłam. Ale już wiem. Wtedy wiedziałam, jak spojrzałam w te oczy, które mówiły mi że z każdą kolejną chwilą przekonam się że to jest właśnie on. I tak się stało. Uwielbiam jego oczy. Pewny siebie uśmiech, mimo zapewnień, że przecież jest nieśmiałym gościem. Zwróciłam na niego uwage za styl, może powierzchownie na początku, ale zajarałam się najkami, dużą koszulką i czapką. Potem pokochałam jego charakter, wredne często usposobienie człowieka, który jednak gdy chce potrafi być najsłodszym facetem na Ziemi. Polubiłam za poczucie humoru i te fazy, które czasem mi wkręca. Za umiejętność wywołania na mojej twarzy uśmiechu nawet kiedy jestem na niego wściekła. Akceptuje wiele jego wad i jego wkurwiającego kumpla. Ale to że potrafi się nie odzywać i nie widzieć mnie pewien czas jakby mnie nie było? To już boli.
|