Wiesz, gdyby nie fakt, że już nie dostaję od Ciebie codziennej dawki wyzwisk i wyrzutów sumienia - najprawdopodobniej nie byłoby mnie tu już. Nie zniosłabym kolejnych dni obarczania mnie całą winą, i krzyczenia mi prosto w twarz, że to ja jestem winna i, że to przeze mnie ta znajomość dobiegła końca. Nie jestem na tyle silna - i gdybyś jeszcze choć przez chwilę krzyczał - nie dałabym rady. Znalazłbyś mnie najprawdopodobniej na drugi dzień - w wannie pełnej krwi, czy pistoletem, który wypadłby z mojej martwej ręki. Gdybyś nie odszedł - zabiłabym się - bo nie dawałabym rady być ciągłym obiektem wyładowywania frustracji, i emocjonalnym popychadłem.
|