Co sprawia, że czujemy się tak beznadziejnie bezradni wobec własnych niepowodzeń? Czy problem tkwi w braku motywacji czy jest tego jakiś głębiej skrywany powód? Czy żeby spełnić własne marzenia wystarczy chcieć i działać, czy też trzeba czegoś więcej? Czy by znaleźć swoją drugą połowę wystarczy czekać, aż walnie nami tak solidnie, że będziemy wiedzieć że to ona, czy też musimy poszukiwać, sprawdzać, doświadczać, czekać? Co sprawia, że to na czym zależy nam najbardziej i o co się staramy, zabiegamy zwykle kończy się kraksą i totalną żałością, a gdy nie robimy nic nagle niespodziewanie przychodzą cudowne chwile. Gdy niczego nie oczekujemy pojawiają się najlepsze momenty, z których rodzą się najlepsze wspomnienia. Wystarczy być?
|