tak bardzo go nienawidziłam. ile on krzywd narobił ? ile szkód? jak wyzywał? ile malutkich duszyczek umarło? jak straszył? jakie awantury robił? jakim był utrapieniem? ale kiedy zobaczyłam te wyłupiaste schorowane oczy, te wklęśnięte usta, te nogi odmawiające posłuszeństwa, te łzy w oczach, to że mnie nie poznał. dopiero teraz jest tak bardzo uzależniony od innych, nie od alkoholu, od innych. bez reszty by umarł. dlaczego nigdy nie mógł być kochającym dziadkiem ? a od niej usłyszałam, że gdybym przyjechała do szpitala, to by mnie poznał. ona niech spierdala. czasem i ja płonę nienawiścią, zbyt dużo niekochania z tamtej strony. / opisistka
|