Miałam nie płakać, odpuścić [ obiecywałam to kilka tysięcy razy ] lecz nigdy nie miałam w sobie wystarczająco tyle siły, aby spojrzeć mu w oczy i szczerze powiedzieć, że to koniec. Nie potrafiłam mu niczego odmówić, zawsze był numerem jeden i nikt więcej się nie liczył gdy on był przy mnie. Zawaliłam półrocze, straciłam mnóstwo kasy na esemesy do niego i co mi zostało teraz? Tak naprawdę nie zostało mi nic, straciłam już wszystko. Był sensem wszystkiego, śnił mi się po nocach, nieświadomie chodziłam w miejsca w których on mógłby być, wyłapywałam jego uśmiech na korytarzu, zgadzałam się na wszystko... Jednakże dzisiaj mówię STOP, inna osoba już dawno zostałaby przeze mnie skreślona. Muszę nauczyć się żyć bez niego, choć wiem że kompletnie tego nie potrafię, ale nie mogę dać sobą pomiatać. Zależy mi na nim, naprawdę mi zależy ale odpadam.
|