Co się stało, że z roku na rok tak znienawidziłam kościół, że unikam go szerokim łukiem? Przecież gdy byłam młodsza przychodziłam tam co weekend. W soboty na oaze, a w niedziele na modlitwę. Co się z tym stało? Czy dorastając doszłam do wniosku, że stotkania z Bogiem w kościele nie są mi potrzebne, a wystarczą te wieczorne w domu lub pod gołym niebiem? Nie wiem, ale moja wiara wciąż jest tak silna tak jak wtedy, gdy rodzice prowadzili mnie co niedziele do budynku zwanego kościołem, gdzie mogłam łączyć się z innymi w modlitwie z Bogiem. Dziś tylko czasami w domu pozwalam sobię na rozmowe z naszym Stwórcą i nie obchodzi mnie to co inni myślą, jestem osobą wierzącą, która nie wstydzi się z tego, chociaż wiele osób z tej wiary szydzi./immoreelverbeelding
|