była godzina 03:03, trzymałem jej zdjęcie w dłoniach, krwawiących dłoniach, z nadgarstków płynęła krew, jednym strumieniem, strumieniem rozpaczy. zrozumiałem, że już jej nie mam i nawet to, że będę sprawiał sobie świadomy ból, nie przywróci mi jej, już jej to nie ruszało, wiedziała, że robię to tylko po to, aby wzbudzić w niej żal, aby żałowała, że mnie zostawiła i czuła w sercu ból, takie nagłe ukłucie noża, w sam środek tego mięśnia, który daje życie. patrzyłem a jej zdjęcie, a po moich policzkach spływały nie do końca słone łzy, były w połowie gorzkie, gorzkie jak żale. patrząc na nią widziałem osobę, której nikt nigdy nie powinien zranić, a zraniłem ją ja sam, to nigdy nie powinno się zdarzyć, tak jak ja nigdy nie powinienem się narodzić. wziąłem z szafki tabletki nasenne i połknąłem ile się tylko dało, prawie całe opakowanie, położyłem się do łóżka i zapadłem w głęboki sen, w końcu byłem wolny od życia./SR
|