co za absurd. uświadomiłam sobie, że jestem zgorzkniałym, wypalonym człowiekiem. żal mi siebie, nie cieszę się już z takich rzeczy, które sprawiały mi radość w dzieciństwie. do czego my dążymy? już teraz trudno o uśmiech, ciepłe słowo, z wiekiem zapominamy jak to się robi. świat skręca w złą stronę. wierzyłam że to dziecko nigdy we mnie nie umrze, zawsze będzie gdzieś na dnie, coraz mniej radości. czy to właśnie ta długo oczekiwana dorosłość? NIE CHCĘ.
|