Wybiła 00:00, w noc sylwestrową, a Ona wyszła na dwór, spojrzała w niebo, na którym migało tysiące kolorowych petard. Jej oczy wypełniły się łzami. W oddali słyszała głosy swoich znajomych, którzy życzyli sobie na wzajem wszystkiego dobrego i duużo miłości. A Ona stała jak wryta z butelką szampana i szukała Go wzrokiem, jednak nie znalazła... Nie przeszkadzało Jej nawet to, że tak cholernie boi się petard, które lądowały tuż koło jej stóp. Po prostu stała i płakała, bo uświadomiła sobie po raz kolejny, że to koniec, że przegrała, bo Go nadal nie było obok, i szampana musiała wypić sama. Przez jej opuchnięte oczy od płaczu znajomi mówili, że się upiła i ma iść do domu, ale oni nie wiedzieli co wydarzyło się naprawdę. Nie rozumieli...
|