mój przyjacielu nie mam z tobą o czym gadać dziś, gdy spotykamy się przypadkiem musimy iść, ukrywamy wciąż przed sobą sporo wad, przekroczyliśmy metę nie ma co wracać na start, nie to że ty czy ja wiemy jedno jest pewne wina jest niczyja, już się nie spijam i nie dobijam jak na złość i nie obchodzi mnie czy jeszcze masz tam coś, mój przyjacielu zakończyło się to wszystko, chodź chciałam to naprawić, kilka razy już byłam blisko, chyba lepiej, że jest tak jak teraz, kiwając sobie na odległość, naciągane siemasz, ciągle to siedzi we mnie robi w głowie meksyk, ryje mnie na ostro że aż piszę o tym teksty
|