Siedząc sama w czterech ścianach rozmyślałam o tym wszystkim. O życiu. Nigdy wcześniej tego nie robiłam. Czy mamy świadomośc tego, że wychodząc z domu tak na prawdę możemy do niego juz nigdy więcej nie wrócić? Żegnając się z kimś bardzo dla nas ważnym, może to byc własnie ostatnie nasze pożegnanie? Zamykając wieczorem oczy, możemy już nigdy ich nie otworzyć? Tak to smutne, ale codziennie żyjmy tak jakby ten dzień byłby ostatnim, abyśmy nie żałowali żadnej sekundy, żadnej minuty, żadnej godziny, żadnego dnia :D
|