Na początku walczysz z tym, żeby było Ci dobrze. Chcesz sobie udowodnić, że potrafisz bez Niego żyć. Rozpierdala Cię od środka, ale ty i tak mówisz sobie, że wszystko w porządku. Ale przychodzi dzień, że nie wytrzymujesz. Siadasz. Płaczesz. Marzysz tylko o tym, by było jak dawniej, by on wrócił. Jest Ci ciężko.
I zdajesz sobie powoli sprawe za czym tęsknisz. Brakuje Ci jego obecności. Brakuje Ci kogoś, kto się o Ciebie troszczył, kto Cię zawsze wysłuchał. Nawet gdy chodziło o jakąś błahostkę. Kogoś, kto się zawsze o Ciebie martwił. Brakuje Ci smsów na dzieńdobry i dobranoc. Głupie? Ale tęsknisz za tym. Tęsknisz nawet za tym, czego nie nawidziłaś. Teraz pragniesz, by wróciło. Brakuje Ci jego ciepłej dłoni, ust. Tego buziaka w smsie w zimny dzień, który rozgrzewał od środka. Brakuje Ci poczucia, że w tej właśnie chwili ktoś, kocha Cię równie mocno jak ty Jego. Pozostała Ci pustka i gorycz oraz miliony wspomnień w głowie powodujących łzy. I nie, nie będzie lepiej.
|