"Kochany! Nie, jeszcze nie nazwę Cię po imieniu. Może na to za wcześnie. W czasach, kiedy wszyscy sprzedają wszędzie wszystko, ja jeszcze zachowałam Twoje imię w tajemnicy (...) Pojawiłeś się w moim życiu niedawno. Sprawiłeś, że przestałam marznąć. Czasem po prostu paliłeś w emaliowanym piecyku zwanym kozą, a ta prozaiczna czynność stała się jakimś znakiem naszej przyjaźni i refrenem. Przyjaźni właśnie, choć nie tylko ... Nauczyłeś mnie wielu rzeczy o mnie samej. Rzeczy, o których nie miałam pojęcia. Ile razy w ciągu ostatnich miesięcy mówiłeś: 'Wierzę w Ciebie, będzie dobrze', albo pisałeś: 'Cieszę się, że jesteś', i uświadomiłeś mi raz jeszcze, że jedyne, co człowiek naprawdę może dać człowiekowi, to dobre słowo. Nie ma nic większego niż ten dar. Więc teraz myślę, że może po prostu jesteś tym DAREM, który otrzymałam od życia - późno, ale nie za późno ..."
-fragment felietonu Romy Ligockiej
|