cz.2 //Czasem, gdy go przypadkiem
ujrzała
Czekała na słowo przepraszam,
za które by wszystko oddała
Widząc ich razem myślała, że śni
Nie miała pomysłów na resztę
swych dni
Nie chciała już żyć, nie mogła
wytrzymać tego
Ich głupich chichotów i spojrzeń
jego
Straciła go, wszystko, co miała
Nie mogła zapomnieć tak bardzo
cierpiała
Pragnęła jednego uciec jak
najdalej
Planowała swą śmierć, przestała
wierzyć w siebie
Już nigdy nie cierpieć i znaleźć
się w niebie
Resztkami sił mówiła, co czuje
Jak bardzo jej tego chłopaka
brakuje
Poszła, więc w miejsce obojgu im
znane Przez niego i przez nią tak
bardzo kochane
Wyjęła żyletkę śmiejąc się z siebie
Siedziała smutna myśląc o niebie
Myślała o nim, jego szczerym
wyznaniu
O głupich obietnicach i ich
pożegnaniu
Otarła łzy zaczęła ciąć ręce
Mówiąc: Już mnie nie zranisz, już
nigdy więcej
I w tej samej chwili ujrzała jego
|