Kolega z klasy, perfidny podrywacz. Lubiłam chodzić z nim na imprezy, lubiłam jego towarzystwo. Czuliśmy się ze sobą jak brat z siostrą. Ostatnio zerwał z dziewczyną. Tak się złożyło, że całe weekendy spędzaliśmy ze sobą. Jak to my, mówiliśmy różne rzeczy na żarty. Pewnego dnia poszliśmy na spacer. Zimowy klimat, dużo śniegu, nosił mnie na barana. Stanęliśmy w połowie drogi do naszych domów, przytulając się i żegnając. Nasze pożegnanie trwało pół godziny, nie chcieliśmy się rozstawać. W końcu stwierdzając, że zamarzają nam palce ruszyliśmy w swoją stronę. W tym samym momencie się obróciliśmy uśmiechając się do siebie. Lubię go, chyba aż za bardzo..
|