Jakaś część mnie, mojego ciała, mojej duszy, cierpi. Sam się torturuję po nocach, bo nie widzę sensu w śnie. Często mam marzenie, aby usnąć i już się nie obudzić. Często nachodzą mnie myśli, że jestem zwykłą pomyłką i nigdy nie powinienem się urodzić, czuję, że jestem do niczego, że jestem kompletnym zerem. Niczego nie jestem w stanie zrobić dobrze, niczemu nie umiem sprostać. Nawet nie umiem poprawnie składać zdań i nikt mnie nie rozumie, wydobywam z siebie tylko bełkot, przez co nie umiem z nikim rozmawiać. Jak mam żyć, kiedy życie i świat oferuje mi tylko pustkę i obojętność, bym jakoś mógł funkcjonować, ale ja potrzebuję prawdziwego życia, a nie wegetacji../SR
|