otwieram oczy, leżę i patrzę się w sufit, jest w nim coś, co sprawia że mógłbym patrzeć na niego przez swoje całe nędzne życie. ale wstaję, ubieram się i zaczynam robić śniadanie. siadam do stołu, nawet teraz wołam Cię o pomoc, wiesz? z moich oczu mógłbyś wyczytać ''ratuj'' a Ty tylko stoisz jak słup soli i się patrzysz, kiedy życie nie na tym polega. krzyczę niemo, Ty nie słyszysz.. nawet gdybym wykrzyczał Ci w twarz ''pomóż'' Ty byś nie zwrócił na to uwagi, jesteś obojętny, dlatego ja zachowuję się jak skurwiel, bo nie warto pokazywać emocji./SR
|