Może gdyby nie te krzyki w całym domu, gdyby nie muzyka która jest naiwnym antidotum na ich zagłuszenie, gdyby nie gorące skarpety, duże paczki chusteczek, wychłodzona kawa, gdyby nie pootwierane książki, zniszczone, poplamione winem z powyrywanymi fragmentami poukładanymi na poduszce, które rzekomo opisują to uczucie do którego się tam paliliśmy, może gdyby nie to serce, tylko inne, bardziej odporne, nie te wargi, które mimowolnie zaczynają drżeć i gdyby nie On, który tak łatwo rozłożył się na znacznej powierzchni mojego świata... może byłoby dobrze.
|