Kochałeś kogoś równocześnie za nic i za wszystko? Byłbyś skłonny oddać za niego życie? Gdy spędzałeś z nim chwilę czułeś, że odpływasz? Zranił Cię, a Ty dalej go kochałeś? Dalej chciałeś dla niego jak najlepiej... najlepiej razem z Tobą? Nie był Twój, a jednak tak to odbierałeś? Nie? To proszę Cię kurwa, nie praw mi morałów, że będzie lepiej, że wszystko będzie ok, bo w chuj tego nie znoszę, Tyle ;]
|