' po lecie przychodzi jesień,
słoność zawodu po falach uniesień,
żegnamy hossę, witamy bessę,
tam gdzie kres graniczy z bezkresem,
źródłem cierpień staje się źródło westchnień,
słowa kłują jak cierń,
nic tu nie da magiczny pierścień,
gdy czerń na kolory rzuca cień...'
|