Przydałoby się w końcu podnieść. Wziąć się w garść. Wstać z tego łóżka, pozbierać te puste butelki, przestać palić. Zacząć wierzyć, napoić się nadzieją. W razie potrzeby prosić o pomoc. Zacząć powoli, małymi kroczkami. Od niewielkich rzeczy. Pozbiarać się, przecież świat się nie kończy. Trzeba żyć dalej. Zapewniając sobie do tego jak najlepsze warunki.
|