Czasem siedzę na parapecie pod ciepłym kocem w grubych skarpetach z nogami na ciepłym kaloryferze a w ręku ściskając ulubiony kubek bardzo dużo myślę. Zadaję sobie miliony pytań wciąż krążące wokół jego osoby. Kochał mnie? Pamięta jeszcze? Wspomina czasem? Tęskni choć trochę? Nie płaczę podczas tych rozmyślań, jestem po prostu ciekawa. Już aż tak bardzo nie boli tylko ciężko zapomnieć. Jestem ciekawa czy gdyby naprawdę kochał to by to się nie rozwaliło. Czy przyjeżdżałby? Nie umiem znaleźć na razie na te pytania odpowiedzi. Chyba nigdy nie znajdę, bo tylko on je zna. Nie chcę poruszać z nim tego tematu, nie chcę żeby wiedział jak jest mi ciężko, jak codziennie wieczorem leżę w łóżku czytając sms-y od niego z wyznaniami miłości, jak pisał, że jestem jego oczkiem w głowie, że nie umie beze mnie żyć. Nie chcę żeby wiedział jak trudno jest każdego ranka znajdywać sens dzisiejszego dnia, że codziennie jest pierwszą i ostatnią myślą.
|