Kolejny wieczór, ona sama siedzi w domu. Nie chce mówić już nic nikomu. Wie, że nikt jej nie pomoże i niektórzy mają gorzej. Czekała choć na jednego smsa. To była jej modlitwa poranna, wieczorna, codzienna. Chciała by stanął przed nią tak jak kiedyś, przytulił, pocałował i ona mogła już z nim nie żyć. Ale on miał inną. Raczej jej nie kochał. Przynajmniej tak myślała, nadzieja była wszystkim co teraz miała. W kółko sobie mówiła, że on kiedyś wróci, że to tylko kwestia czasu, zdarzeń i ludzi..- Miszczu.
|