zacisnęłam dłoń na koszulce, którą
miałam na sobie podciągając ją do
nosa. wciągnęłam do nozdrzy
intensywny zapach - Jego zapach.
nie zważając na łzy wstępujące na
policzki wybuchnęłam śmiechem,
cichym, szyderczym. butelka bolsa
zachwiała mi się w ręku i w
kolejnej sekundzie jeden haust
zaczął wsiąkać w materiał. -
przepraszam, kotek. - wymruczałam
pod nosem starając się zatrzeć
plamę. brakowało mi Go, w chuj
tęskniłam, choć jeszcze kilka dni
wcześniej śmiało powiedziałam Mu
w twarz, że nie jest mi potrzebny,
że dam sobie radę bez Niego.
|