Najbardziej ze wszystkiego nie lubię zawodów. Tego jak układam sobie w głowie jakiś plan, nastawiam się na najlepsze rozwiązania, robię sobie nadzieję na to, że wszystko się uda i tego rozczarowania zaraz po tym. Tego czasu, kiedy uświadamiam sobie, że nic nie jest tak jak chciałam, wszystko się zmieniło, nawet nie wiedzieć czemu. Tych wszystkich łez, które wylewam nie przez ludzi, ale przez siebie i swoją naiwność. Właśnie dlatego tak bardzo staram się zawsze patrzeć na życie realnie. Zawsze w jakimś stopniu przygotowuję samą siebie na to, co się stanie i na to, że nie ma czegoś takiego jak szczęśliwe zakończenia. Na to, że nie ma wyjątków, a nawet jeśli to ja z pewnością do nich nie należę. Nastawiam się na najgorszy, czyli realny koniec. W jakiś sposób boli, ale przynajmniej oszczędzam sobie kolejnego zawodu. / dontforgot
|