staliśmy naprzeciwko siebie, oddaleni o dokładnie trzy centymetry. bez żadnych kłamstw, oszustw, niewyjaśnionych spraw, bez żadnych tajemnic i sekretów. nadzy. w ręce każde z nas ściskało sztylet. sztylet, który miał na opakowaniu "idealnie sprawdza się na ludzkich sercach". nie. nie chcieliśmy się upewniać czy to prawda. czasem po prostu nachodziła nas ochotę na Szekspira. on w roli Romea, ja w roli Julii XXI wieku. zazwyczaj jednak kończyliśmy w łóżku z uśmiechem igrającym w kącikach ust, to znacznie lepsze zakończenie, nieprawdaż?
|