lubię iść późnym wieczorem przez miasto, ze słuchawkami w uszach ignorować
otaczający świat. nie słyszeć samochodów, krzyków ludzi, przekleństw zza przystanku,
szumu wiatru. chociaż to tak cholernie głupie, podświadomie wyobrażam sobie,
że jestem częścią tej muzyki, a ona jest mną. nikt nie jest mi wtedy potrzebny,
za nikim nie tęsknię, do nikogo nie idę. patrząc w niebo lub prosto przed siebie,
nie czuję nic poza może cieniem smutku i przygnębienia, czasem buntu. nic z tym nie robię,
jedynie tak intensywnie wczuwam się w słowa, że nie zauważam jak zaczyna padać deszcz.
aż w końcu moja droga się kończy, przekraczam bramę podwórka i chociaż ani razu nie pomyślałam o tobie
- wiem, że jedyne co mogę robić to wspominać. wspominać przy naszych piosenkach.
|