Już nawet coraz częściej mam wrażenie, że nauczyłam się zapominać, albo może chociaż nie myśleć o Twoich oczach, o spojrzeniach, niepowtarzalnym układaniu ust i niezastąpionym uśmiechu, o sposobie w jakim mrużysz brwi, gdy chcesz mnie przekonać, żebyśmy właśnie dziś zostali w domu, nie włucząc się po ciemnych ulicach, o ramionach też, o oddechach, które gwarantowały mi Twoją obecność. Puste i ciche wieczory nauczyły mnie, jak mam teraz żyć, jak radzić sobie, gdy jedynym najlepszym rozwiązaniem jakie wypełnia myśli jest ucieczka. W mieszkaniu brakuje zapachu Twoich perfum, otwierając drzwi na wieszaku nie ma Twojej kurtki, pusta szafa, przenikliwie głucho i zimno. To ten etap w życiu, w którym wciąż oczekuję na dźwięk przekręcanego klucza, a przecież dobrze wiem, że to jeden z dźwięków, których już nigdy nie usłyszę./nieracjonalnie
|