Co w Nim kochałam? Mnóstwo rzeczy. Uśmiech, którym rozświetlał mi każdy, nawet najbardziej szary dzień. Minki i słodkie marszczenie czoła, gdy mnie kompletnie nie rozumiał lub gdy o coś prosił. Arogancję, której pełno było w Nim całym i tą wredność charakteru, którą tak często mnie denerwował. Kochałam w Nim również spontaniczność i fakt, że dzwonił mówiąc, że w sumie to chciałby mnie zobaczyć, a za chwilę był już przy mnie - nie zważając na to, że jestem nieogarnięta czy po prostu nie mam ochoty się widzieć. Urzekł mnie również swoim pozytywnym nastawieniem do życia, wywoływaniem u mnie uśmiechu, czy też siłą psychiczną. Kochałam w Nim Jego podobne do moich marzenia i tak silną chęć realizacji ich. Denerwowanie mnie i fakt, że kochał - podobnie jak ja - ironizować. Kochałam w Nim to, że potrafiłam się z Nim dogadać zawsze, o każdej porze dnia i nocy i to, że nawet jeśli wyrwałby mnie ze snu w środku nocy i mówi półsłówkami - ja doskonale bym Go rozumiała. Kochałam Go całego.
|