` nie uznaję dnia pierwszego listopada. Nie przekonują mnie prośby i groźby rodziców o pójście na cmentarz i zapalenie znicza. Nie idę tam do babci, do dziadka czy do zmarłego przed urodzeniem brata mojej mamy. Nie zanoszę tam kwiatów i łez. Dla mnie to nie jest żadne święto od czasu kiedy właśnie tego dnia odeszła najważniejsza w moim życiu osoba - mój przyjaciel. Zabiło go to co kochaliśmy najbardziej - ćpanie. Teraz zaciskam zęby, a na klawiaturę spływają mi łzy. Nienawidzę wyrażenia "święto 1 listopada." Jak można nazwać świętem, dzień w którym największe znaczenie mają dla Ciebie Twoi bliscy zmarli? Jeszcze bardziej nie rozumiem jak można tylko w tym dniu sobie o nich przypominać. Ja obchodzę ten dzień inaczej, po swojemu, w sobie. Nie poprzez znicze i wiązanki z pięknych kwiatów. Po prostu w tym dniu jeszcze bardziej brakuje mi tych osób które odeszły, chociaż powinny być dziś ze mną. / abstractiions.
|