I te wszystkie myśli nie pozwalają mi normalnie żyć. Płaczę, tracąc oddech. Mimo zimnego serca, ciało mam gorące. Uciekam. Ja znowu uciekam. Nic nie umiem poradzić na to, że jestem tchórzem. Szukam pomocy, ale jej nie chce. Odchodzę. Wszystko się miesza. Nie potrafię oddzielić uczuć i myśli. Jestem sama. Chyba przywykam do tego. Do tego trzeba się przyzwyczaić. Wszyscy odchodzą. Zostajemy sami.
|