Zapadła cisza. Telefon zgasł. Milczał. Nie napisał. Tłumaczyła sobie że może znowu nie ma zasięgu albo padła mu bateria. Przecież on nie mógł by tak zwyczajnie nie napisać. Nie, nie on! A jednak, wybrał inną. Popatrzała przez okno .. Pełno zakochanych par. Ze łzami w oczach pomyślała: taak , jak zwykle to ja musiałam trafić na takiego chuja. Poszła do łazienki i znowu ilość kresek na rękach zwiększyła się o kolejne sześć. Płakała, bolało. Ocknęła się dopiero w szpitalu. Zdążyła tylko wymówić jego imię i potem usnęła. Od tamtej pory już nikt jej nie zobaczył. Chwile potem zadzwonił telefon. Niestety było już za późno./ay-a
|