Wstałam rano, właściwie to było już południe. Podniosłam się z łóżka otulona rozgrzanym od mojego ciała kocem. Spojrzałam na okno. Cudny biały puch pokrywał dach domu, drzewo przy ogrodzeniu i trawę z jesiennymi liśćmi. Widok, który wyzwolil we mnie euforię szczęścia. W mgnieniu oka wyskoczyłam z łóżka i zaczęłam tańczyć. Wyobrażałam sobie Ciebie i mnie. Pośród ludzi, na parkiecie, w rytmie muzyki, pomiędzy błyskami świateł. Tam w klubie.
|