Na pierwszy rzut oka jego dłonie zdawały się być zwyczajne. Ale dla mnie zaczęły być więzieniem jego długie, męskie palce chwytały moją duszę, mocno ściskały z fałszywej nienawiści i przytulały do swojego prawdziwie kochającego serca. Toń czekoladowych spojrzeń sprawiała, że tonę gdzieś w odchłani dla innych były to po prostu ciemne oczy, tyle. Jego uśmiech otulał moje zmysły był szczery, nigdy niewymuszony. I w momencie, w którym uświadomiłam sobie, że wpadłam po uszy, byłam sama. Nikt nie mógł podejść, kopnąć mnie w dupę i powiedzieć, że nigdy nie będzie mój.
|