Za każdym razem, kiedy przez głowę przebiega mi myśl "to nie ma sensu", przypominam sobie słowa przyjaciela. Z reguły mówi dużo, czasem zupełnie nieskładnie, przeważnie głupoty, które nic nie wnoszą do rozmowy, zawsze używając ironii. Płaczę z jego żartów, mam tysiąc powodów, za które mogłabym się na niego obrazić, ale nigdy tego nie zrobiłam. Bo za każdym razem kiedy on spada na dno, jestem przy nim. A kiedy to ja się tam znajdę, on nie odstępuje mnie na krok. Chociażbym go wyganiała, wyklinała, on zawsze jest. Mówię "chcę na piwo", przychodzi z sześciopakiem. Mówię "może impreza?", wysyła mi 17 różnych zaproszeń. Mówię "chyba jutro idę na wagary", on czeka na przystanku i widząc jak idę, wita mnie słowami "gdzie idziemy?". A teraz myślę "to nie ma sensu" i się tego wstydzę. Wstyd mi, że tak pomyślałam, że tak złożyłam zdanie. "Fight for this love" - mawia przyjaciel, dziękuję, bo tylko te słowa pozwalają mi się za każdym razem podnosić. / believe.me
|