brakuje mi takiego drugiego człowieka który by wysłuchał, przytulił, otarł z policzka łzę. a ostatnio tych łez jest zbyt dużo. wychodzi słabość, smutek. może to jakiś przełom w moim życiu, ale z dnia na dzień jest coraz gorzej. zamykam się w takim kokonie i nie mogę się z niego uwolnić. skorupa nie chce pęknąć. jest coraz gorzej. serce coraz bardziej bije, mózg nie wytrzymuje napięcia. chce się krzyczeć, płakać, robić wszystko byle nie siedzieć w miejscu. byle nie myśleć o tym co dookoła. jednak tak się nie da. musimy znosić kolejne ciosy i zaciskać wargi.
|