Zawsze trzymałam się tego co burzliwie odciskiwało się na życiu. Puściłam linę, zasmarowałam złość słodką czekoladą i myślą, że jeszcze przyjdzie wiosna, lato ugości mnie piegami jakich mało, a ja uczczę kolejny rok przetrwania sokiem ze świeżej cytryny. Piekło tak mocno tworzymy sami, z niewielką pomocą innych oczu i dusz. Nie warto trzymać się takich nici, lepiej je ucinać i zajadać się słodyczą ... Bo przecież ten Najwyższy doświadcza tych, którzy są w stanie to unieść? Czyż nie? ... Postaram się złapać i ponieść to co istotne, a z resztą pożegnać bez powrotu ... z Tobą człowieku też, choćby przed szybką śmiercią.
|