Ścieżka do Ciebie jest długa, kręta, bolesna, a ja jestem piekielnie zmęczona, ale idę. I pokonuję każdy kamień, omijam drzewa, bo Ty mnie prowadzisz dajesz nikły blask na ścieżkę i już widzę, w którą stronę iść. Podążam w określone miejsce. I dojdę do celu, dla tego światła, którym Ty jesteś, nawet, jeśli miałabym dotrzeć cała rozdarta, uschnięta, ledwo oddychająca, w kawałkach. Bo Ty mnie poskładasz, wszystko zakleisz swoją obecnością i miłością, będziesz nagrodą za wędrówkę, a ja więcej się nie rozpadnę, bo już będę u kresu podróży, z Tobą, zawsze i na zawsze.
|