Uderzenie. Czarne chmury przesłoniły słońce, a powietrze przeszył rozdzierający, wypełniony przerażeniem krzyk. Dopiero po chwili oboje zdaliśmy sobie sprawę, że dobywa się on z mojej krtani. Woda zaczęła wrzeć, głośne świstysprawiły, że cisza jeszcze bardziej ciążyła na sercach. Oczy rozbłysły podejrzanym blaskiem, ciała bezwładnie opadały, na policzkach lśniło kilka łez, które uwolniły się spod zmęczonych powiek. Kolejne uderzenie, kolejny głośny wrzask Za oknami widniała szarość, słońce schowało swoje promienie, nie chcąc patrzeć na tą tragedię. Ciśnienie podnosiło się coraz bardziej, płomienie ogarniały cały widok. Wciąż słychać było nieustające uderzenia, piski zdawały się nie mieć końca. W powietrzu dawało się wyczuć od dawna skrywane emocje. Zimna furia na jego twarzy, zamknęłam oczy, nie ma już nic.
|