Siedziała na ławce, czekając na autobus.W uszach miała słuchawki.Z telefonu dobiegały dźwięki Pezeta.Patrząc przed siebie zastanawiała się czy On jeszcze o niej pamięta. Czy choć przez tą cholerną sekundę była w jego głowie?Do ciemnobrązowych oczy napływały hektolitry łez.Pamięta jak jeszcze cztery miesiące temu on stał obok niej.Jego wzrok przeszywał każdy kawałek jej ciała i dołki w policzkach,kiedy śmiał się z jej urojonych problemów w szkole.Nagle spojrzał na nią starszy mężczyzna i głośno powiedział:,,Ej Ty mała! Uśmiechnij się ! Przestań być w końcu taka smutna. Jesteś młoda,a on niedługo zrozumie...Wiele jeszcze na Ciebie czeka. Eh ... Ja to Ci nawet zazdroszczę."Ludzie patrzeli na nią z politowaniem.A ona właśnie wtedy zrozumiała,że życie ma sens.Razem z NIM łączy ją tylko ten jebany sentyment i poszarzałe wspomnienia.Facet,którego uważała za palanta gadającego bzdety jako jedyny dał jej iskierkę nadziei na lepsze jutro...
|