Coś we mnie po raz kolejny umiera. Nagły powrót do polski po przypomnieniu sobie, że dziś kolejny miesiąc kiedy odszedł z tego świata. Stoję wpatrzony w jego pomnik pierwszy raz od pogrzebu. Zebrała mi się odwaga. W normalnych okolicznościach teraz piłby z nami w Amsterdamie biorąc kolejnego bucha w płuca. W dzisiejszych okolicznościach odpalam kolejnego gibona i wypuszczam dym w stronę nieba, kiedy próbuje dostrzec jego sylwetkę. Może to moja wina, że On odszedł równo cztery miesiące temu od nas, bo nie zauważyłem, że ma jakiś problem? Codziennie się nad tym zastanawiam. Zakrywam twarz rękoma ukrywając mokre od łez oczy, wznoszę kolejny raz ręce do Boga i znów proszę - Zwróć Nam Go Panie Boże! .. | niby_inny
|